wtorek, 17 maja 2011

Relacja z Grabka

Uklad standardowy czyli Boro plus babiniec :). Tym razem na koncercie towarzyszyly mi Iza, Koza i Ala (zacnie). Bylismy o czasie czyli 20.30. Koncert zaczal sie pozniej ofkors. Dawno nie bylem w Teatrze Miejskim w zwiazku z tym zaskoczyl mnie lekko wystroj miejsca bo jest dosc fancy. Jedyne co dziwne to bar ktory wylada jak sklepik szkolny z drozdzowkami ale luz poniewaz podstawowa zaleta jest cena piwa 5 pln za Perle - klasa :).
Do rzeczy zaczelo sie super. Delikatna elektronika, skrzypce loopowane i grane na zywo i zaskakujacy wokal ale Sigur Ros. Pozniej bylo juz roznie jesli idzie o wokal momenty fajniejsze spiewane na styl lat 80 czyt. Bauhaus z masa poglosow i reverbow i gorsze z efektami typu octaver a jeslli idzie o muze to mi podobaly sie fragmenty nowoczesniejszej elektroniki ktora gdzies tam haczyla o nowe Radioheady czy inne Bjorki niz te podobne przedewszystkim brzmieniowo do Jean Michele Jarra. Katastrofa skonczyla sie proba zagrania przez Grabka na klawiszach gdyz (sam smial sie z siebie) udowodnil ze multiinstrumentalista to on jest takim jak ja pisarzem :)). Reasumujac koncert klimatyczny, mily i z fajna atmosfera ale ja jednak spodziewalem sie ciut wiecej.
p.s. Duzy plus za wizualke, w tle ogladalismy Frankensteina :)))



foty: Izabela Łodziński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz