wtorek, 31 maja 2011

Sunday comes and Sunday goes - niedzielne zaleganko w ogrodku z Borasem 05.06



Zapraszam serdecznie na pierwsza (w planach nastepne) niedzielna akcje w Desde. Rzecz sprowadza sie do tego że ja gotuje (tylko sie nie nakrecac bo bedzie co zjesc ale nie jakas tam fura zarcia) umilam tez czas grajac na gitarce akustycznej, elektrycznej czy whatever w ogródku (o ile warunki pogodowe pozwola) i relaksujemy sie ladujac baterie po tygodniu pracy. Zachecam rowniezz do zabrania instrumentow i byc moze wspolnego jamu. Oprócz grania planuje tez odsluch nowych chilowych produkcji. Atmosfera piknikowa, muzyczka na zywo i jedzonko - dobry plan na niedziele. Jezeli rowniez macie ochote przyniesc cos do zarelka bedzie milo :))) peaceeeee

Borys Kossakowski - Sunday Arkestra - premiera 30.05. Teatr Miejski Gdynia - relacja

Jakoś mnie ciągnie ostatnio do tej Teatralnej. Tym razem zdecydował jednak fakt iż nie słyszałem jeszcze Borysa z autorskim składem, ciekawość wygrała więc z koncertem punkowym w Infinium. Frekwencja słaba ale za to towarzystwo miłe :). Stawiliśmy się w samą porę ponieważ weszli na scenę równo z nami. Zespół ma kilka oblicz. Początek mi osobiście bardzo się podobał. Taki to jazz żydowski przywołujący na myśl Secret Chiefs. Późniejsza faza to taki jazz zmieszany z rockiem progresywnym. Mi ta cześć koncertu podobała się mniej, końcówka jednak znów bardzo ciekawa reggae w miksie z tradycyjną ukraińską muzą, super rozwiązanie a na zamknięcie znów szybki jazz. Cały koncert zagrany bardzo przyzwoicie i recenzja musi być dobra. Najmocniejszą stroną zespołu jest bez wątpienia balansowanie po różnych dalekich od siebie pozornie krainach dźwiękowych. Tu trochę jazzu, tam trochę rocka a wszystko ubrane sprawnie w world music czy reggae. Kulminacyjnym momentem była bez wątpienia gleba zaliczona przez Borysa na schodkach sceny, nie zabrakło więc też małego szoł. Dobra robota chłopaki i powodzonka w promocji trudnej bądź co bądź na polskim rynku muzyki. Poniżej foty moje i Izy











The Lollipops - Papryka - 29.05 - relacja

Jak zwykle udało mi się, dzięki uprzejmości Michała przewieźć dupkę z Gdyni do Papryki samochodem, w obie strony (muchos gracias). Ludzi było tak sobie dużo, ale radosną informacją był fakt iż oprócz Lollipopsów grają jeszcze dwie kapelki. Pierwsza In my pocket to trójmiejski początkujący skład. Muzyczka indie ale niestety przed nimi jeszcze długa droga. Pomysły nawet nie najgorsze, ale wykonanie zostawiało wiele do życzenia. Drugi support przyjechał z Olsztyna. Oslo Kill City wypadło troszkę lepiej. Nie popełnili najgorszego (moim zdaniem) błędu tzn. nie grali ponad stan. Muzyka również indie może trochę emo ale lekkie, a jedynym dużym plusem było brzmienie jednej z gitar, naprawdę fajne. Irytował natomiast wokalista który wyglądał jakby śpiewał za karę albo co gorsze był martwy. Na koniec wyszli Lollipops i od pierwszych dźwięków wiadomo było że to już level wyżej. Wiedzieli po co wyszli na scenę, energiczna wokalistka (wokal taki w git, ale scenicznie żyjąca co się chwali) podrygujący gitarzyści i aktywna sekcja. Muzyka w zasadzie zgadzała się z recenzjami, garage rock lat 60 lekko przybrudzony (a szkoda bo aż się prosiło o trochę więcej jebnięcia) czy jak kto woli surf rock. Początkowo mnie nie zachwycili ale z każdym nagraniem było lepiej. Nie spanikowali również jak gitarzyście pękła struna, a widywałem bardziej znany zespoły które nie radziły sobie z tą zaskakującą sytuacją. Na bis bardzo ładnie wykonany cover The Kills ale podsumowując koncert jednak dość przeciętny. Mejbi nkst tajm. Poniżej moje amatorskie foty :)))























poniedziałek, 30 maja 2011

Weekend z Borem



Zapraszam serdecznie na weekend do desde. W piątek zapraszam na chiloutowe klimaty duby, jazz, trip hop i wiele innych. Imprezka odbedzie sie na gornym pokladzie, wjazd friko, raczej na siedzaco a jak bedzie potrzeba to cos do potanczenia sie znajdzie. W sobote natomiast juz standardowo, rock, reggae, funky na dole, wjazd 5 pln i rasowa rozwalka

Żywa Środa - Funky Open Jam!!! - Papryka Sopot 01.06



Tym razem Żywa Środa pod hasłem Funky Open Jam!!!
Czyli Dzień Dziecka w prawdziwie funkowym stylu :)

Zagrają:

Janusz Wawrzynowicz - bas
Adrian Łukaszewski - bębny
Michał Sasinowski - sax
Tomasin - vocal
Kamil Chmielowiec - piano
??? - gitara
+ goście, rezydenci...

Support & After: Boro
Wizuale: Jungs Visuals

wstęp: free

31 maja (wtorek) 2011r., godz 20:00 , Klub Ucho Touchy Mob

31 maja (wtorek) 2011r., godz 20:00 , Klub Ucho
Touchy Mob

Touchy Mob to pseudonim pod którym ukrywa się berliński multiinstrumentalista Ludwig Plath, z wykształcenia pianista.

...Jego muzyka charakteryzuje się niezwykle interesującym połączeniem alt-folkowych brzmień, przywołujących na myśl Devendrę Banharta, z elektronicznymi podkładami, momentami zahaczającymi o minimal-techno. Dostrzec u niego można również wpływy takich artystów jak Atlas Sound, Grizzly Bear czy Bon Iver.

Na swoich występach Touchy Mob używa komputerowo generowanych sampli, łącząc je z brzmieniami gitary i ukulele. Całości dopełnia głęboko emocjonalny głos Platha.


Touchy Mob is the plenty-limbed, vulnerable love affair of a hauntingly warm guitar song and the body language of beats, that are meant for a floor. It's a long-term marriage to the lyrical intensity and comforting darkness of songwriters like Chad VanGaalen, yet with a heavy crush on the riffs of the rave, throwing in found-sound stuff like The Books do, laying a kiss on the kraut history here and there, but in Four Tet marching time. Songs grow on instant glances of admiration instead of continuous influence, scratching along towards punchlines, that can be entirely different in sound yet cohesive in general aesthetic or mood, not a dense mass, but a mass to get lost in.


bilety w cenie 15 zl dostępne w dniu koncertu

Muzyka w Teatrze: Borys Kossakowski - Sunday Arkestra - premiera 30.05. Teatr Miejski Gdynia

 info trojmiasto.pl

Muzyka w Teatrze: Borys Kossakowski - Sunday Arkestra - premiera

jazz, muzyka etniczna, muzyka alternatywna
data: 30 maja 2011 (poniedziałek)
godzina: 20:30
miejsce:

Tea-tralna

adres: Gdynia, Bema 26
bilety: 10 zł
 
patronat trojmiasto.pl
Sunday Arkestra to grupa niedzielnych muzyków, którzy snują improwizowane opowieści wykorzystując do tego ambient, free, trans oraz elementy muzyki etnicznej. Pojawiają się tematy ukraińskie, żydowskie, tureckie czy hinduskie. W tej muzyce jest miejsce na hołd dla tradycji oraz świętokradztwo; szaloną ekspresję i refleksję.

Grupa Borys Kossakowski Sunday Arkestra powstała jako naturalne rozwinięcie projektu solowego "Sunday Tracks". Żółta płyta Borysa Kossakowskiego zawierała improwizowaną muzykę ilustracyjną, narracyjną. Stanowiła studium pustki, stanu zawieszenia charakterystycznego dla niedzieli, zwłaszcza spędzanej w samotności. Jak każda muzyka improwizowana, została przede wszystkim stworzona do grania na żywo. Nawiązuje do jej archaicznych funkcji, czyli odprawiania rytuałów, wspólnego przeżywania emocji, przekazywania sobie pewnych tradycji. Dla Kossakowskiego muzyka to forma uprawiania przyjaźni, nawiązywania kontaktów między ludźmi.

- Sunday Arkestra potrafi dorzucić do ognia, choć muszę się zgodzić, że raczej jest dość melancholijna. Potrzeby człowieka się zmieniają, dzisiaj jest tak, jutro może być inaczej. Dużo zależy od miejsca i publiczności, w końcu to improwizacja. Mogę jednak stwierdzić, że jesteśmy daleko od funkcji czysto ludycznych, czyli dostarczania rozrywki. Z drugiej strony, myślę, że ostre muzyczne doświadczenia mam raczej jeszcze przed sobą - mówi lider Sunday Arkestra.

Zespół wykorzystuje kompozycje własne, tradycyjne melodie ludowe, ale muzycy potrafią także wziąć na warsztat Beatlesów czy Rolling Stonesów.

W składzie pojawi się czterech muzyków: gitarzysta Jarek Marciszewski, basista Jakub Hinc, na perkusji zagra Tomek Żukowski, natomiast sam Kossakowski zaprezentuje się głównie jako saksofonista.

- Sunday Arkestra powstała jako rozwinięcie Sunday Tracks, którą nagrałem w całości na fortepianie. Jako, że jestem zwierzęciem stadnym, postanowiłem przekuć to w zespół. A że w klubach często trudno o fortepian, musiałem trochę przeformułować naszą muzykę. Jako, że instrumenty klawiszowe nie są w stanie zastąpić fortepianu, sięgnąłem po inny akustyczny instrument, właśnie saksofon. Nie sprawiło to jednak, że stałem się jazzmanem - tłumaczy Kossakowski.

- Jeśli nasza muzyka jest podobna do jazzu, to tylko do tego, co robił np. Don Cherry. Wychodzimy od muzyki etnicznej, ale tam gdzie Cherry wskakiwał na półkę z jazzem, my wybieramy raczej trans, czasem rockową energię, często dorzucając do tego elementy ambientu - dodaje.

Borys Kossakowski - muzyk, improwizator, songwriter, jeden z filarów wydawnictwa Nasiono Records, współzałożyciel zespołu Towary Zastępcze, z którym wydał dwie płyty: "Ciche Dni" oraz "Dolne Miasto", lider projektu Nasiono All Stars, stworzonego na zamówienie festiwalu Europejski Poeta Wolności. Udziela(ł) się w projektach Karol Schwarz All Stars, z którym nagrał dwie płyty - "100 filmów", "Rozewie" oraz z efemerycznym Where is Marisol oraz Dub Zespół. Jako solista wydał płytę Sunday Tracks. Występował na festiwalach Open'er, Off oraz Przegląd Piosenki Aktorskiej.

Dodatkowe informacje: http://www.tea-tralna.pl
e-mail: biuro@tea-tralna.pl

niedziela, 29 maja 2011

The Lollipops - Papryka - 29.05 - info z tojmiasto.pl

The Lollipops

muzyka alternatywna, rock
data: 29 maja 2011 (niedziela)
godzina: 20:00
miejsce:

PapryKA

  mapa
adres: Sopot, Grunwaldzka 11
bilety: brak danych
 
patronat trojmiasto.pl
Najczęściej zadawanym jest pytanie o nazwę zespołu, która kojarzy się z naiwnością i kolorowymi okładkami amerykańskich magazynów z lat '50. Ale najważniejsze jest to, co stoi za tą nazwą, czyli masa piosenek podana w gitarowym zgiełku.

The Lollipops to przypomnienie o garażowych zespołach z lat '60. Pięcioosobowy zespół z Olsztyna pokazuje, czym były piosenki, dopóki nie wymyślono muzyki pop. Gęsta ściana gitarowego brudu, pulsująca sekcja i wokal Kasi Staszko to znak rozpoznawczy zespołu.

Może to tęsknota za amerykańskimi bezdrożami i plażami w Kalifornii sprawiają, że zespół prezentuje się tak autentycznie, szczególnie na koncertach w zadymionych klubach. Zespół otwarcie przyznaje, że lubi grać głośno, bo wtedy szczególnie uwidocznia się specyficzne połączenie głębokiego pogłosu gitar i melodyjnych piosenek. The Lollipops to także echo psychodelii i noise'owych wybryków sceny nowojorskiej.

sobota, 28 maja 2011

Brit Cult & SpaceFest! INTRO - CSW Łaźnia w Gdańsku - 27.05 + Tribute to Seattle - Ucho - 27.05 - relacja

Udało się połączyć dwie imprezy. Zacząłem od wycieczki do Gdańska, do Łaźni i muszę przyznać że mimo iż jest to kawał drogi od dworca zaliczyłem bardzo miły spacerek w zacnym towarzystwie Kozy, przy pięknej aurze. Na miejsce dotarłem tuż po rozpoczęciu koncertu. Od wejścia przywitał mnie mój ulubiony numer Karol Schwarz All Stars więc zapowiadało się bardzo miło. Chłopaki brzmieli świetnie mimo nie najfajniejszego na moje oko nagłośnienia. Ludzi za dużo nie było co akurat było mniejszym problemem. Cały materiał zagrali w zasadzie prawie bez przerw. Klimaty ambientowe, bardzo łagodne z delikatnymi gitarami pełnymi reaverbów i innych dileji świetnie wypełniała elektronika, momentami spokojna z delikatnym bitem a momentami agresywna jak końcówki nagrań Fuck Buttons. Wszystko uzupełnione saksofonem i klawiszami również zasypanymi morzem efektów. Cały koncert był więc taką trochę wycieczką na drugą stronę lustra - uwielbiam takie klimaty więc recenzja może być ujęta jednym słowem - Bajka. Żeby nie było za słodko to dodać muszę że byłem bliski popełnienia podwójnego morderstwa z premedytacją. Na sali znajdowało się dwóch mężczyzn (nazwijmy ich tak chociaż bliżej im do zwierząt, i to nie domowych) którzy robili wszystko żeby spierdolić odbiór, darli ryje, gwizdali i byli zajęci wszystkim tylko nie koncertem ale cóż taki los. Dięki temu że koncert odbył się tak wcześnie był czas aby spokojnie zajrzeć do ucha na Tribute to Seattle. W uchu jak to było do przewidzenia setki ludzi, średnia wieku 18 lat a na scenie aż do ostatniego zespołu poziom marniutki. Nie chciałbym być źle zrozumiany bo jestem jak najbardziej za tą inicjatywą, też kiedyś miałem 18 lat i bardzo się ciesze widząc masę młodych ludzi napierdalających pogo, skaczących ze sceny w rytm klasyki grunge, ale niestety po tributach w Papryce co środę poprzeczka wisi dużo wyżej. Wspominałem już ostatni zespół więc kilka słów o nich. Zespół Clockwise już słyszałem i ich największym atutem jest równy perkusista i przyzwoity wokal. Poza tym bardzo fajny, nie oczywisty dobór materiału. Mi osobiście bardzo zrobił Touch Me Im Sick zespołu Mudhoney no i Alice in Chains ofkors. Podsumowując - jebnięcie piękne, dobra zabawa, jeszcze lepsze towarzystwo i super idea. Dozo na następnych tributach. Poniżej kilka zdjęć mojego autorstwa z obu koncertów i kilka z nieznanych mi dotąd zakątków Gdańska. Jeszcze raz podkreślę nie jestem fotografem więc to tylko forma przybliżenia tego co widziałem. Peace !!!