wtorek, 29 listopada 2011

Muzyczny Pchli Targ 11.12



Muzyczny Pchli Targ
muzyka alternatywna, targi


data: 11 grudnia 2011 (niedziela)
godzina: 16:00
miejsce: Desdemona
adres: Gdynia, Abrahama 37
bilety: 10 zł , ulgowy 5 zł

Zapraszamy serdecznie na 4 już edycję Muzycznego Pchlego Targu. Ci co byli wszystko wiedzą, a dla tych którzy nie byli krótka instrukcja obsługi. Startujemy o 16. Każdy kto ma ochotę może przynieść cokolwiek co ma związek z muzyką czytaj Płyty cd, winyle, kasety, naszywki, pisma, książki, instrumenty etc. i bez żadnych opłat sprzedać lub wymienić z innymi uczestnikami targu.

4 edycja będzie jednak wyjątkowa ponieważ po pierwsze po zakończeniu Targu wystąpią dla was 3 bardzo dobre kapelki, a mianowicie: Marla Cinger, 3moonboys i Mordy, a po drugie Targ będzie oficjalnym after party SpaceFestu. Co to SpaceFest ? Pod tym linkiem http://www.facebook.com/spacefestpl?sk=info znajdziecie pełne info o imprezie.

Dołącz do grupy Muzycznego Pchlego Targu -> https://www.facebook.com/Muzyczny.Pchli.Targ

Wjazd na Targ jak zawsze darmowy natomiast wjazd na koncerty to całe 10 pln. Dla uczestników SpaceFestu posiadających opaskę festiwalową jedyne 5 pln.

start: 16:00
koncerty: 19:00
19:00 Marla Cinger
20:00 3moonboys
21:15 Mordy

Szykujcie się więc na muzyczną ucztę.
Music is the weapon!!!

Mordy

Zespół MORDY powstał w 1994 w Sopocie. Zespół wydał 5 płyt CD. W zespole występowali i nagrywali min.: Tomasz Bergmann, Tomasz Rogoś, Marcin Dymiter, Joanna Charchan, Wojciech Jachna i inni. Zagrali ponad 100 koncertów w kraju i za granicą (Dania, Niemcy, Francja). Występowali min.: na festiwalu Dobra Muzyka Polska w Macon, Francja, na Moo Festival w Paryżu, na Terra Polska Festival 2006 w Berlinie, na festiwalu Zdarzenia 2006 w Lublinie, na The Best Off 2007 w Gdańsku. W roku 2000 supportowali the EX.

Zespół promować będzie swoją najnowszą płytę "Nobody". Materiał doskonale przyjęty przez fanów i krytykę, w którym electro-punk i trans rodem z nowojorskiej sceny spotyka się z gitarowym noise-jazzowym eksperymentem. Piosenkowość nowych utworów sprawia, że muzyka Mord, szczególnie ta grana na żywo, staje się bardziej przystępna i to nie tylko dla fanów awangardy.

Na płycie "Nobody" po raz pierwszy w historii grupy prawie wszystkie utwory posiadają partie wokalne. To album zarówno pełen świetnych melodii, jak i psychodelicznych songów, osadzonych w progresywnych latach 60.

- Płyta określa zainteresowania offowe, alternatywne, eksperymentalne. Jednocześnie wskazuje na naszą uświadomioną potrzebę i radość czerpania z przeszłości, z dorobku twórczych ludzi z całego świata. Dlatego tak trudno zdefiniować styl naszego zespołu, bo u nas miesza się jazz z rockiem, psychodelia z bluesem, afrobeat z electro punkiem. Staramy się teraz nagrywać więcej piosenek, więc ten styl się ujednolica w piosenkowej formie. Lubimy odjazdy i psychodelie, trans i zazębiające się rytmy - tłumaczył Grzegorz Welizarowicz, założyciel i lider zespołu, na łamach Twojej Gazety.

Po wydaniu debiutanckiej płyty "Normalformy" skład zespołu wielokrotnie się zmieniał, grupa nagrywała w różnych stylistykach. Po powrocie do zespołu jednego z założycieli, Tomasza Bergmanna w roku 2009 zespół powrócił do swoich muzycznych korzeni.

- Każda płyta jest najważniejsza w momencie powstawania. Poza tym jest to moja druga tak naprawdę płyta z Tomkiem Bergmannem, z którym zakładałem zespół, więc jest to spotkanie twórcze po latach. Jesteśmy dojrzalsi, wiemy lepiej jak osiągać to, o co nam chodzi. Mamy masę pomysłów i znamy się tyle lat, więc przepływ między nami jest "strumieniowy". Poza tym to pierwsza od "Normalformy" płyta na dwie gitary, czyli czadowa - dodaje Grzegorz Welizarowicz.


3moonboys

3moonboys gra z małymi przerwami (zmiany składu, wyjazdy za pracą etc.) od 2004 roku. Koło setki koncertów w kraju i krajach ościennych. Na Ich koncie znajdują się trzy płyty, oraz jedna epkę. Ich muzyka była wykorzystywana w niszowych produkcjach filmowych, a także zamieszczana na licznych składankach. Między innymi na płycie Off-festivalu 2010, którą selekcjonował Artur Rojek.

Ostatni album wydany przez Ich własną oficynę wydawniczą 3mb.presents pt."16" to połączenie trzech form wyrazu artystycznego, muzyki, obrazu i słowa. Brzmi groźnie a w rzeczywistości jest to dwu płytowy album z muzyką, wydaną w niebanalnym opakowaniu, wewnątrz którego umieszczony jest tylko jeden krążek oraz link do drugiej części albumu. Koncept na ten krążek powstał w głowie naszego perkusisty-tekściarza Marcina Karnowskiego, który ma na swoim koncie wiele publikacji zarówno prozy jak i poezji.

W czerwcu 2011 ukazała się pierwsza literacka powieść Marcina "Zapiski z podróży". Ostatnia płyta promowana była jako "Trójkowy Znak Jakości" przez redakcyjną czołówkę PR3, m.in. przez Piotra Metza i Annę Gacek która uznała "16" za jedną z płyt roku 2009. W listopadzie 2009 zespół został zaproszony na dwa wspólne koncerty jako gość specjalny przez zespół HEY. Konsekwencją tych występów były kolejne zaproszenia na Off- festival, Haineken Opener, Moon Ride festival na Słowacji i wiele innych. Należałoby też odnotować fakt iż 3MB. na zlecenie białostockiego festiwalu kina niemego przygotował muzykę do filmu Upiór w operze którą odgrywa na żywo na specjalnych pokazach. Obecnie trwają prace nad czwartym albumem ,podobnie jak przy 16 nad produkcją czuwają sami muzycy 3mb. Koncertom towarzyszą często wizualizacje przygotowane przez Radka Drwęckiego.

Strony zespołu to http://www.3moonboys.com/ oraz www.myspace.com/3moonboys.

Skład zespołu :

Marcin Karnowski - perkusja, perkusjonalia, teksty.
Wojciech Kotwicki - git.voc. elektronika.
MiłoszRunge - syntezatory, melodyka, perkusjonalia, akordeon, voc.
PiotrMichalski - bass ,git, voc.
Radek Drwęcki - syntezatory, elektronika,voc.


Marla Cinger

Marla Cinger to zespół poruszający się w klimatach muzyki akustycznej, folku, bluesa i rocka, powstały w 2008 roku, w którego skład wchodzą: Joanna Kucharska (bas, wokal), Arek Bieszke (gitara akustyczna, wokal), Michał Miegoń (gitara elektryczna, elektronika) i Krzysztof Wroński
(perkusja).

Grupa z początku była solowym i minimalistycznym projektem Joanny, z czasem przerodziła się w pełny kwartet. W lipcu 2009r. Marla wygrała konkurs dla młodych zespołów "Uchodrom", organizowany przez klub Ucho. Na początku 2010 roku grupa wydala debiutancki album "Congs".
Grali m.in. na festiwalu Globaltica, oraz u boku takich grup jak Pustki czy Hotel Kosmos.

Marla Cinger występowała również z powodzeniem na koncertach na Litwie podczas 'Pomorskiego Jesiennego Bigosu Artystycznego' jesienią 2010 roku. Piosenki zespołu oprócz anten radiowych pojawiły się mi.n w cyklicznym programie TVP Polonia 'Gra w Miasta'. Obecnie grupa przygotowuje się do wydania drugiego albumu nakładem wytwórni Nasiono Records. Wszyscy czterej członkowie zespołu aktywnie tworzą trójmiejską niezależną scenę muzyczną, oprócz Marli Cinger występują w takich grupach jak Kiev Office, Ląd Morze Ląd, Mazzoll minimal perfection orchestra, Trans-Syberia czy Deep Blue Dive.

Jazz, hard core, indie disco i post rocki = długi tydzień

Niedziela była przedostatnim dniem Jazz Jantar Festiwal, pojechaliśmy więc z Izą do Żaka na Outlook (kwartet Irka Wojtczaka) i Mazolewski / Gonzalez Double Trio. Nie zawiedliśmy się. Najpierw na scenie pojawił się Outlook i zabrał nas na wycieczkę klasycznym jazzowym szlakiem, który czasami skręcał na ciepłe i przyjemne Hawaje a czasami do zimnej, psychodelicznej, ciemnej nory. Granie niby nie nadzwyczajnie trudne, ale melodyjna łatwość kompozycji Irka kładzie na glebę. Z wielką radochą czekam na płytę tego składu, która ma ukazać się w styczniu.
Po krótkiej przerwie na scenie zalogowało się Trio Mazolewskiego i zaczęło od dwóch kompozycji, po nich dwie kompozycję zagrało trio Gonzalesa a później zaczęli już rąbać razem. Dwie perkusje, dwa kontrabasy saksofon i trąbka plus wysokie umiejętności równa się kompletna jazda. Cały koncert to w zasadzie na przemian nagranie free jazzowe i melodyjnie transujące. W tych pierwszych prym wiodło trio Gonzalezów, a zwłaszcza szalony pałker (z wyglądu nieślubne dziecko Ozzego Ozbourna, z mocy elektrownia atomowa, z techniki Lionel Messi a jedyna wada to trochę brak czucia lżejszych momentów). W drugich bezdyskusyjnie dowodził generał Wojtek. Taka to właśnie kombinacja składała się na pyszne danie, które wraz z Izą zeżarliśmy ze smakiem....
W środę jak to w środę Papryka i Tribute to Queen. Jako że nie jestem fanem powiem tak... Fajny był after bez kitu a fani Queenów mogą żałować bo naprawdę pograli panowie
Czwartek mi się bardzo podobał. Zacząłem w Spółdzielni Literackiej na giełdzie winyli. Nie omieszkałem zakupić sobie dwóch placków i ruszyliśmy do Teatru w Oknie na koncert Trzaska / Mazurkiewicz. Zaskoczenia nie było. Panowie za każdym razem udowadniają, że jazz w dwie osoby nie musi być nudny czy klasyczny. Zagrali ponad godzinny koncert, w trakcie którego płynnie skakali z free jazzowych zagrywek do transujących, wciągających niczym historie Palikota odjazdów aby nagle zagrać wzruszające, wręcz ckliwo-cmentarne, piękne melodie, słowem bajka.
Po koncercie udałem się do Sfina na Kamp!. Niestety na solo bo mi współtowarzysze wymiękli (taka karma). Na miejscu okazało się że spotkałem całą masę znajomych, co nie było trudne ze względu na mega dużą frekwencję. Sam koncert jednak mnie rozczarował. Nie czepiam się już techniki, wykonania i ogólnie energii  bo tego na pewno chłopakom nie brakuje, ale muzycznie to tak jakby zabrać dragi Happy Mondays i dać im trochę więcej elektroniki. Takie tam wtórne, modne i nudne jak dla mnie granie, ludzie jednak byli zachwyceni  więc może ze mną coś jest nie tak :).
W sobotę w Desdemonie zagrali Setting woods on fire i Keira is you, tego jednak relacjonować nie będę gdyż jak mówiłem, nie wypada pisać relacji z organizowanych przez siebie koncertów i tego się będę trzymał.

Poniżej fotki Pawła Jóźwiaka z koncertu w Desde. http://eight8s.blogspot.com/ - jego blog














wtorek, 15 listopada 2011

Łatwizna

To był zbyt ciężki do opisania długi weekend. Nie będę się rozczulał i powiem tak. Jimi Tenor & Tony Allen kozak!!! Low-Cut - mega spoko kolesie i mi się podobało, tyle że nie mi oceniać koncerty które organizowałem, w związku z tym o Kiev Office i Logophonic powiem to samo. Spędziłęm bardzo pracowity i prze zajebisty czas i dziękuję wszystkim którzy dołożyli do tego cegiełkę.

Jest za to nowa tradycja. Z każdej udanej dla mnie dj-sko imprezy wrzucać będę fotkę zza konsoli. Startujemy z fotkami z Żaka i Desde.




czwartek, 10 listopada 2011

Ninja, Call The Fire Brigade, Octopussy

Zaczną od tego jak kurwa uwielbiam Pokład. Niby trzeba być tolerancyjnym ale kurwa ta knajpa to jest dowcip. Nawet na plaży w Łebie będąc z Radomia rozbawiła by mnie kiczowatością ot co. No ulżyłem sobie więc do rzeczy. Pierwsi na scenie zalogowali się Ninja i muszę przyznać że widząc ich drugi raz, zrobili jeszcze lepsze wrażenie. Sprawni muzycy, energia na scenie, wokalista super głos i do darcia i do śpiewu (nie licząc małej tam wpadki z fałszem co się zdarza) a muzyczka to taki tam hardcore/punk. Widać po nich że zaczęli traktować granie poważnie więc stawiamy im plusa w dzienniku i bacznie obserwujemy co się będzie działo dalej. Call The Fire Brigade grają coś z pogranicza psychodelicznego rocka, stonera i hardcoru ale to przede wszystkim lans, bans i hipsterstwo. Oglądanie ich zachowania typu a teraz zagramy singiel z 4 płyty albo lanie wody w publikę (tu warto się zatrzymać gdyż składała się w 70% ze znajomych a w tych 70%, 70% to wpatrzone w nich nastolatki) i hasła typu jesteście cudowni dobranoc jest męczące. Panowie na takie akcje będzie czas ale to jeszcze nie teraz. Żeby nie było że wszystko źle to uważam że zespół ma spory potencjał, z tego co mówili znajomi bardzo się rozwinęli więc wszystko przed nimi. Energi na pewno nie brakuję ale czasami warto mniej wariować, a więcej grać bo się na tym więcej traci niż zyskuje. Reasumując: słuchałem z przyjemnością, oglądałem z cierpieniem. Octopussy to inna liga. Tu mamy do czynienia z rasowym stonerem. Świetne brzmienia gitar (małe problemy techniczne ale do wybaczenia). Perkusista (znany z Blindead) to jakaś maszyna, ciężko jak młot, ostro jak sierp, równo jak karabin i to głównie dzięki niemu tak fajnie słucha się koncertowych poczynań chłopaków. Bas i elektronika była trochę za cicho, a może po prostu reszta była za głośno (dźwiękowiec się nie pierdolił i wszystko waliło w ryj jak złoto), no i najważniejszy w tym wszystkim rewelacyjny wokal ala Chris Cornel. Czekam na płytę, gdyż podobno jest w produkcji a wszystkim którzy nie słyszeli Octopussy, polecam się kopnąć na koncert. Czirs











środa, 9 listopada 2011

Mordy... masowe

Mordy w teatralnej naprawdę były masowe. Czemu ? Oto lista powodów. Po pierwsze nowa płyta jest masive. Po drugie znajomych była masa, nieznajomych też nie brakowało. Po trzecie o o koncernie można masowo prawić komplementy. Zagrali większość numerów z Nobody czyli w/w nowej płyty plus dwa (kozackie) które znajdą się na następnej. Nagłośnieni byli dobrze, choć dla mnie ciut za cicho, ale takie wymogi poniedziałków w teatrze (swoją drogą wystrój to tam ładny, ale atmosfera jak w kościele). Osobiście uważam że w tym składzie Mordy nareszcie znów porywają. Charakter niby bardziej piosenkowy ale piosenki te pokryte są brudem a ich największym atutem są zawinięte melodie gitarowe, punkowa energia i trzymająca wszystko w kupie sekcja. Zespół nie odszedł jednak od eksperymentów około bluesowych i jazzowych. Wszystko składa się na bardzo smaczny koktajl który można by rąbać godzinami. Ja rąbie