poniedziałek, 16 stycznia 2012

Się działo się...

Opisy Żywej Środy już sobie odpuszczę, chyba że wydarzy się coś godnego uwagi poza najebundą :). Czwartek za to dostarczył dużeeejjj frajdy. Wybraliśmy się (czytaj Ja, Pit, Aga, Basia and Jacek) do Torunia na koncert 3moonboys. Już sama droga do, nową autostradą, dostarczyła dobrego funu, nie licząc faktu że słabe są momenty gdy na liczniku 140, a ty nic nie widzisz bo deszcz tak napiera że ręce. Na szczęście przy Jacku nawet mutacja genów Hołka i Kubicy wysiada więc szczęśliwie i szybko dotarliśmy na miejsce. Księżycowym chłopakom koparki opadły na nasz widok. W końcu nie co dzień jeździ się 200 km na koncert polskiej nieznanej grupy, na który wejście kosztuje 6 pln (zdecydowanie za mało za prezentowaną jakość ). Pub w którym odbywał się koncert (nrd - ładna nazwa) wizualnie przypomina skłot. Pomalowane sprajami ściany, każde krzesło z innej parafii etc., ale nagłośnienie palce lizać. Sam koncert rewelacja, polecam więc czasem ruszyć dupkę gdzieś dalej i posłuchać zespołów takich jak 3moonboys, bo gdyby nie to że są z Polski to dawno byliby znani szerszemu gronu ludzi. Po koncercie nie było zbytnio czasu na pogaduszki, w związku z tym jeden szybki i w drogę powrotną. Trasa ta sama a zleciało jakoś szybciej i nie wiedzieć czemu weselej :))) (bez szczegółów). Nocowaliśmy u Basi i Jacka w Tczewie, rano więc pociąg i do Gdyni. Na miejscu, na zwieńczenie poszliśmy sobie z Pitem na flądre na kuter, a co :). Wieczorem grałem w Żaku (no coments). Reszta weekendu to już sobotnia posiadówa u Kozy (najs) i niedzielne łomocenie na instrumentach z zespołem Kiev Office, zakończone decyzją o współpracy długofalowej (very najs). Podsumowując - nudy nie ma, jest impreza!!! Poniżej kilka fotek, niestety baterie wysiadły więc niewiele








poniedziałek, 9 stycznia 2012

Spokojny początek, szatański koniec

Rok zaczął się mega spokojnie, choć długo to nie trwało. 6 stycznia w Bufecie wystąpił Olo Walicki z projektem Kaszebe II. Oprócz niego na scenie pojawili się Piotr Pawlak, Kuba Staruszkiewicz oraz Ania Karamon i Ola Nowak. Muzycznie koncert był absolutnie powalający. Na przemian ze sceny słychać było transujące, płynące, dziesięciominutowe eksperymenty, bazujące na pulsującym kontrabasie (czasem basie) i tym co Pawlak robi z gitarą (klasa sama dla siebie), a spokojnymi śpiewanymi po kaszubsku jazzowymi piosenkami. Ostatni kawałek, najdłuższy to już praktycznie drum and bass w wydaniu live. Co by nie było za słodko coś musiało być nie tak. Bufet nie jest gotowy na jazz. Frekwencja doskonała, ale gwar typu targowisko Chylonia 23 grudnia o szesnastej, kompletnie zagłuszał spokojniejsze momenty, w związku z czym zbojkotowałem after i udałem się do domu, czytaj Desdemony. Na zdrowie mi to wyszło gdyż na drugi dzień ja grałem imprezę i jak się okazało potrzebne były wszystkie zapasy sił. Urodziny Pita wszak są raz w roku. Oszczędzę opisów konkretnych, ale ja na pewno parę milionów komórek mózgowych bezpowrotnie straciłem. Rasowa balanga z happy endem. W niedziele organizowałem koncert Ed Wood + Pomelo Taxi. Obiecywałem że nie będę pisał o gigach które sam robię, ale o tym nie sposób nie wspomnieć. Pokrótce : Pomelo Punk 100% + karetka - bez nazwisk, ale potrafią ludzie jeszcze balować :))). Ed Wood szatan 100% - towar eksportowy + rozbiórka perkusji w trakcie grania i gitarzysta kończący występ stojąc na stole mówi samo przez się. PETARDA. Z Kambodży dla Radia Północ nadawał wasz ulubiony komentator Czaban! pozdrawiam. enter!

foto : Joanna Frota Kurkowska

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Nowy rok

Nie pisałem kawał czasu i ciężko się za to teraz zabrać, ale prawda taka, że wydarzyło się milion różnych historii, kilka świetnych koncertów, Metropolia i Pchli Targ i nie było kiedy najzwyczajniej, więc teraz pokrótce:
- Wszystkiego najlepszego w nowym roku
- Metropolia zaiste jest ok (kilka super gigów)
- Lenny Valentino już nie będzie grało (i dobrze) choć ten ostatni koncert mi się podobał (widocznie się nie znam)
- W desdemonie powstanie sklep z płytami (nowo stary pomysł marzenie, tak żebym się nie nudził w wolnym czasie, którego jak wiadomo, jako bezrobotny, mam nadmiar)
- Sylwester był potęga, oklepane lata 70, a party max (widocznie się nie znam)
- Podsumowania roku gigów i płyt nie będzie
- W tym roku przynajmniej jeden festival więcej niż w zeszłym
- dupa dupa dupa
- enter