piątek, 6 maja 2011

A takie tam... + Relacja z Jucifera w Mechaniku

No i dupa czlowiek by cus dzis pobrojil ale tak naprawde to dzis po raz pierwszy nie wie gdzie :). W zwiazku z tym zafundowal sobie solowy wieczor z otchlania przemyslen i doznan tego tygodnia. Po pierwsze primo dobrze ze odwolali QTOSA bo nie mialem biletow (maly zarcik tak naprawde wspolczuje szczesliwca ktorzy je nabyli). Po drugie primo czas odswiezyc Swansow bo koncert za pasem a my w dupie z czasem dlatego jezeli juz mus siedzenia zaistnial to logika nakazuje takie postepowanie. Po trzecie primo ultimo tydzien calkiem udany, po nie urywajacej dupy srodzie, czwartek urwal dupe i to nie tylko mi. Mega kozacki balet w Papryce z ktorego fotki juz wkrotce.

Ano tak jeszcze jedno we wtorek byl w mechaniku, w zacnym towarzystwie, na koncercie Jucifer. Saport, The Orange Man Teory pomine, choc byla to bardzo ciekaiwe napierdaljaca rytmiczne hard cory wloska ekipa ktora podczas podpisywania nabytej baj mi plyty rozmowe zaczela tak :  it was very nice gig. Do u have some weed :))). Ale do rzeczy. Jucifer to duo ze stanow Gazelle Amber Valentine (gitara), blond wersja pocahontas, lacznie ze strojem (bez kitu) i jej wygladajacy jak amerykanski potencjalny morderca, kierowca tira, malzonek Edgar Livengood (perkusja)   (nawet mnie zaskakuje wielokrotna zlozonosc zdan uzywanych przeze mnie w tym poscie).   Slowo pieklo mysle ze nie oddaje do konca jebniecia i halasu jaki zaserwowal nam Jucifer. Zaczynam kumac cwaniakow ze stoperami :) doom/sludge/gore pierdzitsu - METAL. Nie dalem rady calosci w malym koncertowym pomieszczeniu Mechanika, ale za to na sali barowej tuz obok slychac bylo pieknie. Podsumowujac ostro, z jajem i na temat. MI LAJK IT. Ponizej link do fotek z bloga (zreszto zajebistego) jednego z moich wspoltowarzyszy w tej wyprawie w kraine dzwiekowej rzezni - przytojnego Pawla J. potocznie znanego jako Jóźwik :))))) Do zo na blangach !!!

fotasy

1 komentarz: