Wyjscie uwazam za udane a jako ze sa ludzie ktorzy to juz opisali (czytaj Frota) to posluze sie linkiem do recenzji jej wlasnie autorstwa. Z moich takich prywatnych uwag to w chuj milo bylo zobaczyc Artura zwanego tez Huciem i spic z nim browarka dyskutujac o malo waznych pierdolach. Oby wiecej takich spotkan. A jesli idzie o koncert... no coz chlopaki skonczyli tak szybko ze nie zdazylem sie wczuc w muze. Koniec slodkiego pierdzenia profesjonalny opis przebiegu ponizej.
relacja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz