środa, 12 października 2011

a tu nadal cisza

No i jak się nie chciało pisać, tak się nie chce, tyle że wypada. Sezon w Desde zaczął się na dobre a dwie ostatnie, weekendowe imprezy zmiażdżyły mi mózg. Jak to mawiał Wojtas - był taki sztorm że nawet ekiny rzygały my nic :). Urodziny Buby były kwintesencją rock'n'rolla. Cofnijmy się jednak w czasie. Dwie środy temu w Papryce grał Karol Schwarz All Stars w nowym składzie i co ? i dupę urwał. Świetne, długie, przemyślane, psychodeliczne, shogazeowe numery. Kto nie pójdzie ich zobaczyć to się nie dowie jak rozwinął się ten projekt. DUŻA KLASA!!!. Później Khadaffi rozpierdolił w drobny mak nadzieje na to że mózg nie ucierpi tego wieczora, grając jak zwykle z piekielną skutecznością. Słowa psychodela obrażałyby Gorana bo to tak jakby nazwać Johna Eltona trochę spedalonym. Tak czy siak na moje radosne pitu pitu po czymś takim chętnych już nie było (nie licząc kilku niezrównoważonych lub nieobecnych na koncertach) Podsumuje, co by mnie źle nie zrozumiano. Koncert wypas tyle że chyba nie w środowej koncepcji najebundy przy rockowych hitach. tyle. Następne środa to Killing Joke i cóż... mi się mega podobało a Piotr Pawłowski, jako wierny fan zresztą, przyłożył się do tego aby zabrzmiało to należycie. Jaki więc problem ? Taki że fanów Killing Joke to tam nie było i dupsko blade. Cóż nie można mieć wszystkiego...  Koncertów to ja za dużo ostatnio nie widziałem, trochę z lenistwa, trochę z braku kasy ale teraz... Teraz jadę na Melvinsów do Wrocławia, co więcej mam przed nimi zagrać kilka numerów z cdków (jaram się) a nazajutrz Atari Teenage Riot więc weekend będzie bjutiful :). Spodziewajcie się relacji a tymczasem spadam. enter

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz