środa, 3 sierpnia 2011

Zalatany tydzień

Historii było sporo, różniastych. Środa w paprze wypaliła średnio więc nie ma co biadolić. W czwartek grałem z kapelką drugą próbę i tu wieści są optymistyczne, bo było dużo lepiej niż na pierwszej, jednym zdaniem coś tam się rodzi, byle nie zapeszać. Piątek chillouty w Desde czyli pełen spokój a w sobotę się zaczęło. Koło 15 pojechaliśmy na Konwent Tatuażu do CSG w Gdańsku. Pierwszy raz byłem na tej imprezie i muszę przyznać że jestem pod wrażeniem. Organizacyjnie pierwsza liga, z 40 stoisk na których ludki malowały po sobie co się da, na zewnątrz graficiarze,sklepy z farbami, maszynkami i ogólnie asortymentem potrzebnym do dziarania a do tego i koncerty nie byle jakie (niestety nie były mi dane bo grafik napięty) więc ocena imprezy musi być celująca i w przyszłym roku na pewno ją odwiedzę. Z Konwentu ruszyliśmy prosto na Globaltice (festiwal muzyki world w Gdyni), która niestety już muzycznie nie powala, ale atmosfera iście piknikowa i polecam jak najbardziej, przyszłościowo zaglądać. Z Globaltici prosto do Desde na rockowo-indie rockową imprezę. Zalany w trupa poddałem się i poszedłem spać. W niedziele znów Globaltica, tym razem na plaży i znów wskażę jako atut klimat i miłe towarzystwo a nie muzykę. Poniedziałek pogadaliśmy sobie chwile o dragach i artystach tworzących pod ich wplywem w Atelier, ja pokatowałem chwilę uszy wszystkim muzyką nagraną przez, w większości martwych narkomanów. I tak tydzień strzelił, a rozpisywać się o nim nie będę bo jednak dobrych koncertów trochę brakło. Dziś ostatni przed wyjazdem koncert w Papryce, w Sopocie mianowicie Bielizna,a już jutro zapinamy pasy i startujemy na OFFA!!!!!




























1 komentarz:

  1. "pokatowałem chwilę uszy wszystkim muzyką nagraną przez, w większości martwych narkomanów" to zdanie wygrywa :D widzim się na peronie Ryju

    OdpowiedzUsuń