Tydzień był spokojny, mało latałem po koncertach, ściślej wcale :) co nie znaczy że było nudno. Po długiej przerwie Papryka dała radę na maxa. Dżem choć nie do końca w moim klimacie (lekko rzecz ujmując Tina Truner to lekkie przegięcie) zagrany świetnie technicznie, świetnie brzmieniowo i rewelacyjnie zaspiewany a przede wszystkim duża frekwencja i rasowy after. Czwartek zgodnie z tradycją dobrej żywej środy spędzony na leżąco, nie licząc wypadu na jarmark dominikański i zakupu dużej paki winyli (radocha). Piątek i sobota to filmy dokumentalne w desde a niedziela rasowa. Zgodnie z tradycją fura żarcia, super towarzycho i nawet chwile grania na gitarce, miłe zwieńczenie weekendu. Foteczki z niedzieli baj Iza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz